czwartek, 1 sierpnia 2013

Słodki sen - gorzki koszmar.


Rozdział VI

Mój Anioł delikatnie przejechał mi dłonią po policzku, ścierając w ten sposób małą, sprytną łzę, która się tam zawieruszyła. Nie wiem czemu płakałam. Nawet nie poczułam jak łza wydostała się z moich kanalików łzowych. Nieznajomy wtulił ręce w moje włosy, które delikatnie falowały na wieczornym wietrze. Księżyc w pełni oświetlał idealne rysy jego twarzy. Nie było ciemno. Czułam się bezpieczna u jego boku. Jego oczy zdawały się rwać do głosu, szeptały "Możesz mi zaufać". Jeden mocniejszy podmuch wiatru zmącił brutalnie piękną ciszę. Później wszystko na powrót ucichło, ale coś się zmieniło. Wyraz twarzy mojego Anioła momentalnie się zmienił. Blask w jego oczach zgasł. Drgnął. Cofnął się o krok i zaczął powoli iść w przeciwnym kierunku. Chciałam go zatrzymać ale mój głos uwiązł mi w gardle. Księżyc zgasł. Bezwładnie zaczęłam wymachiwać rękami w powietrzu. Wiedziałam jednak, że to koniec. Mój Anioł odszedł i to na zawsze. Rozpacz rozlała się po moim sercu. Nagle nie wiadomo skąd "przypomniałam" sobie jak nazywa się mój książę. Tym razem głos mnie nie zawiódł. - Seb! Nie odchodź. - tylko to zdołałam wypowiedzieć. Miałam ochotę krzyczeć. I właśnie krzycząc w niebogłosy obudziłam się na podłodze w swoim pokoju. Nawet nie obudziłam się jak z niego spadałam. Wiedziałam to, bo gdy podniosłam policzek z wykładziny poczułam, na nim małe wgłębienia. Musiałam leżeć w tej pozycji dość długo, żeby zrobił mi się odcisk. Zaspana, lecz wciąż poruszona niezwykle tym snem spojrzałam na budzik. 8:27. O nie ! Zaspałam. Jakby uderzona biczem wstałam z podłogi i pognałam do łazienki. Bez makijażu ani rusz. Pięć minut przed lustrem i już wyglądałam jak człowiek. Włosy związałam niedbale w kok a wystające kosmyki spięłam wsuwkami. Założyłam celowo podziurawiony T-shirt, a na nogi wsunęłam krótkie jeansy. Zabrałam plecak z pokoju i zeszłam po schodach do kuchni. W locie chwyciłam jabłko i  wybiegłam na obsypaną suchymi liśćmi ścieżkę. Gdy biegłam słyszałam pod swoimi stopami szeleszczenie. W połowie drogi zwolniłam i w końcu wyczerpana z sił przystanęłam na chwilę. Głośno oddychając obserwowałam las. Jednego byłam pewna dzisiaj Andy na pewno się na mnie obrazi, a na dodatek nigdy nie uwierzy w tę historię ze spóźnieniem. Tak rozmyślając znowu powoli zaczęłam iść. Spuściłam wzrok i przyglądałam się ścieżce. Chodziły po niej mrówki wielkości kciuka. Ze strachem zauważyłam, że próbują się dostać na moje buty. Zaczęłam mocno tupać i już po chwili szłam dwukrotnie szybciej. Po kilkunastu krokach spostrzegłam na ziemi ludzki cień. Zdziwiona podniosłam wzrok. Zaledwie kilka centymetrów ode mnie stał z nieodgadnioną miną Seb. - Nie ! To nie możliwe ! - wszystko we mnie krzyczało. To nie może być prawdą. Zakręciło mi się w głowie. Upadłabym gdyby nie mój Anioł. - Dziwne- pomyślałam - Wcale nie odczuwam strachu. Wpatrywałam się w jego hipnotyzujące oczy. Był tak blisko, czułam jego ciepły oddech na moich ustach. W jednej chwili cały świat przestał istnieć. Moim jedyną myślą był - On - czarujący, niebezpieczny a zarazem budzący całkowite zaufanie. Zapragnęłam go pocałować, ale gdy ta myśl w ogóle zakwitła w mojej głowie on delikatnie odsunął mnie od siebie na wyciągnięcie rąk. Wpatrywaliśmy się w siebie w milczeniu przez długi czas. Czy minęła minuta, godzina czy więcej, nie miałam pojęcia. Nie potrzebowaliśmy słów, rozumiałam go aż nazbyt dobrze, przecież widywałam go codziennie w snach od kilku lat. A czy to przypadkiem nie jest sen?- pomyślałam. Taki piękny, nazbyt rzeczywisty sen ? Nie, na pewno nie. Nie chciałam w to wierzyć. Chciałam, żeby był przy mnie. Pewne jest, że to nie sen, wiedziałam o tym. On wrócił w momencie gdy mnie opuścił. Nie wierzyłam w swoje szczęście. Stał przede mną, taki piękny niczym młody Bóg, z rozłożonymi rękami. Brakowało tylko skrzydeł, wyglądałby wówczas jak Anioł. Mój Anioł. I wtedy mnie zaskoczył - przemówił głosem tak pięknym i głębokim, że kolana się pode mną ugięły.
- Wreszcie cię odnalazłem Carmen. Nie wiesz nawet ile czasu mi to zajęło. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

*** Dziękuję wszystkim za komentarze ***

Elegant Rose - Working In Background