wtorek, 6 sierpnia 2013

Wagary.


Rozdział VIII

Kręciłam się w koło przez wiele godzin. Zapadł zmrok a ptaki nad mo głową przestały śpiewać. Było tak cicho, za cicho... Musiałam szybko podjąć decyzję, wrócić do domu i narazić się na pytania rodziców czy zostać tu i paść ofiarą wściekłego wilka, albo czegoś gorszego. Po przedstawieniu wielu argumentów za i przeciw stwierdziłam w końcu, że nie będę się narażać na niebezpieczeństwo tylko z powodu Sebastiana. Ale kto to w ogóle Sebastian? Miałam przecież o nim zapomnieć, tak wiec ruszyłam prosto do swojego domu przez cichy, przerażający las. W głowie rozważałam co powiem rodzicom, muszę wymyślić jakąś świetną historyjkę, w końcu nie było mnie w szkole. I tak wiedziałam, że moje wysiłki na nic się nie zdadzą. Rodzice nie znoszą jak opuszczam lekcję, nie chciałam nawet myśleć co zrobiliby mi gdyby się dowiedzieli, że zamiast iść do szkoły włóczyłam się z jakimś chłopcem. -Chłopcem ? - prychnęłam. To nie jest chłopiec, to jakiś demon, diabeł czy syren który swoim śpiewem, a w jego przypadku wyglądem przyciąga zbłąkane dziewczyny. - Miałaś przecież o nim nie myśleć Carmen !- zganiłam się w głowie. Tak, wiem, wiem. Już o nim zapomniałam. Minęłam już połowę drogi do domu, niedługo las się przerzedzi, a ja wreszcie zobaczę coś poza tymi gigantycznymi, obrośniętymi mchem drzewami. Było tak cicho, tylko lekki wieczorny wiaterek poruszał liśćmi. Słychać było piękny i uspokajający szum. Nie bałam się, już nie !

Jest taka piękna i taka mądra- powiedział szeptem Seb. Żałował, że nie mógł powiedzieć jej więcej. Więcej ze swojej przeszłości, więcej o ich wspólnej przyszłości. Przerażającej przyszłości, wiedział o tym i był pewny, że nigdy się z nią nie pogodzi. Dalej jednak miał nadzieję, że uda mu się pokonać przeznaczenie. Dlatego się tu znalazł. Pragnął poznać Carmen. Łączyło ich coś więcej niż wspólne sny, wiedział o tym. Tak naprawdę, był tego pewny, dlatego odwiedzi ją w nocy. Ale nie dziś... - Dam jej trochę czasu- pomyślał - Wiem dobrze co sobie o mnie myśli, wątpi, że w ogóle istnieję i próbuję wyprzeć mnie ze swojej pamięci... ale nie potrafi. Podobnie jak ja. Ona czuję coś do mnie, dlatego wciąż wraca do mnie myślami... Tak bardzo chciałbym teraz przy niej być ! - prawie krzyknął Sebastian - Nie! Muszę poczekać, przynajmniej kilka dni. Tyle ile mi się uda. Potem ją zaskoczę, niczego się nie spodziewa.


Kiedy wkroczyłam na Village Street o mało co nie przejechał mnie pędzący z zawrotną szybkością motor. Przeklinając pod nosem ruszyłam dalej. Minęłam starą panią Olivię, która wraz ze swoim parszywym kundlem kręciła się wokół całego osiedla, szukając tematów do plotek. Przeszłam obok domostwa państwa Harrison- "naszych" nowych znajomych i przeszłam przez ulicę na drugą stronę, gdzie stał mój dom. Na podwórku ujrzałam rozanieloną mamę, która nucąc pod nosem podlewała kwiatki. Nie chciałam teraz psuć jej humoru. Niezauważenie przemknęłam za nią i skierowałam się do drzwi. W domu było cicho i panował półmrok. - Najwyraźniej staruszek śpi. To dobrze... - pomyślałam i zgarnęłam z kuchennego blatu soczyście czerwone jabłko. Byłam bardzo głodna, ale zapach obiadu na kuchence dopiero teraz mi o tym przypomniał. Zajrzałam do garnka. Pierogi ! Jak mogła ugotować pierogi, to przecież wbrew zasadom. - Pierogi tylko w weekendy - przypominała mama przy każdej okazji. Może dziś jest jakieś święto, czy co ? Sprawdziłam w kalendarzu. Nie myliłam się. Moje imieniny, po prostu świetnie ! Przecież dobrze wie, że ja imienin nie obchodzę. Ile ja mam lat ? Czterdzieści ? Tego już za wiele ! Wyciągnęłam z garnka pięć pierogów i wrzuciłam do kibla, po czym spuściłam wodę. - Żegnajcie ! Mamusia będzie za wami tęsknić, kocham was ! - powiedziałam ze zbolałą miną. Tak bardzo miałam na nie ochotę. Niestety musiałam zadowolić się nędznym jabłkiem, które ma dokładnie 75 kalorii. Gdy znalazłam się na górze zajrzałam do Holly, jestem przecież jej starszą siostrą, trzeba zachować przynajmniej pozory. Moja nieprzewidywalna siostra siedziała na wykładzinie cicho jak mysz pod miotłą. W rękach trzymała nożyczki i cięła nimi kształty w kolorowym papierze. To bardzo źle. - Cześć Holly ! - przywitałam się - Jak tam w szkole ? Podniosła głowę i zmrużyła oczy. - Może ty mi powiedz. Dosłownie mnie zatkało. Moja siostra naprawdę jest nieprzewidywalna, pewnie wszystko wygadała rodzicom. Ale skąd by wiedziała, że opuściłam lekcje i w takim razie dlaczego mama ugotowała pierogi ? - Wszystko po staremu. - rzekłam nie spuszczając wzroku z siostry. 
- Nie kłam. Spóźniłaś się, prawda? Słyszałam kiedy wstawałaś. Na szczęście ja miałam dziś na późniejszą godzinę. I co zrobiła ci nauczycielka ? Bardzo bolało? Poskarży mamie? - pytała z nadzieją. Moja siostra to potwór, cieszy się kiedy ja upadam.




1 komentarz:

*** Dziękuję wszystkim za komentarze ***

Elegant Rose - Working In Background